Bytomska Petralana miała być symbolem ożywienia gospodarczego w upadającym mieście. Pracownicy skarżą się jednak, że nie dostają wypłat w terminie i boją się upadku firmy. – Nie ma żadnego zagrożenia co do przyszłości funkcjonowania naszej firmy. O zwolnieniach nie ma mowy, wręcz przeciwnie, planujemy znacząco zwiększyć zatrudnienie – przekonuje rzecznik Petralany.
Na dodatek ludzie od czterech miesięcy nie dostają pieniędzy w terminie. Opóźnienia sięgają dwóch-trzech tygodni. Z tego, co obserwujemy, w magazynach leży coraz więcej niesprzedanej wełny, więc zastanawiamy się, czy nie skończy się zwolnieniami – mówi nasz rozmówca.