Ryzyko kredytowe – niewypłacalności i sanacja

Koniec 2020 roku (IV kwartał) nie przyniósł dobrych informacji. Odnotowano wtedy największą liczbę niewypłacalności . jest to o 20 proc. więcej niż w III kwartale 2020 roku. Najbardziej stratnymi firmami były firmy z sektora transportowego oraz usługowego. Poprzez zmiany w łańcuchach dostaw i liczne załamania na tym szczeblu, dotknięci niewypłacalnością  zostali także liczni producenci. Niewypłacalność w sektorze budowlanym zgłosiły 44  firmy, co daje o 76 proc. większą liczbę, niż w 2019 roku, gdzie nie wypłacalność zgłosiło 25 firm – tak wynika z analizy Euler Hermes.
Porównując ostatnie 2 lata, przez pandemię rok 2020 wypadł o wiele gorzej. w 2020 roku  1293 firmy w Polsce ogłosiły niewypłacalność, a jest to o 32 proc więcej niż w roku poprzedzającym. Zakłócenia w płynności finansowej zostały wywołane przez zaburzenia w łańcuchach dostaw, nakładające się na siebie obostrzenia i lockdowny w większości państw.

Bank Milenium

Aż 380 mln zł Bank Milenium przeznaczy na ryzyko związane ze sprawami sądowymi dotyczącymi kredytów hipotecznych udzielonych we frankach szwajcarskich, w IV kwartale 2020 roku. W całym 2020 roku kwota ta będzie bliska 900mln zł. Tak ogromne sumy są spowodowane wzrostem trendu przyznawania racji przez sądy pożyczkobiorcą. Mimo dobrych wyników w IV kwartale, przez rezerwy, jakie bank musiał wykazać, spodziewana jest strata w dochodach, jednak cały rok powinien być dodatni.

Upadłości przedsiębiorstw w 2020 r. – ryzyko kredytowe outlook i czubek góry lodowej

W 2020 r. niewypłacalność ogłosiło niemal 1.300 przedsiębiorstw, co daje wzrost o 32% rdr. W 2021 r. pomimo oczekiwanego odbicia aktywności w gospodarce należy się spodziewać dalszego znaczącego wzrostu liczby niewypłacalnych przedsiębiorstw. Jak wyliczyła firma ubezpieczeniowa Euler Hermes na podstawie informacji publikowanych w Monitorach Sądowych i Monitorach Gospodarczych, w grudniu niewypłacalność ogłosiły w Polsce 182 firmy, najwięcej od co najmniej dekady. To o 26% więcej niż w październiku ub.r., który był dotąd pod tym względem rekordowy, oraz o niemal 120% więcej niż w grudniu 2019 r. W całym 2020 r. przypadków niewypłacalności – czyli niezdolności do regulowania zobowiązań wobec dostawców, skutkującej upadłością bądź którąś z form postępowania restrukturyzacyjnego – było o 32% więcej rdr. Analitycy EH nie mają wątpliwości, że w tym roku liczba niewypłacalnych podmiotów ponownie wzrośnie o ok. 17%. Eksperci EH podkreślają, że statystyki dotyczące niewypłacalności bazujące na oficjalnych źródłach to faktycznie tylko czubek góry lodowej. Wiele małych firm znika bowiem bez żadnego sygnału, często nie wyrejestrowując nawet działalności (lub robiąc to z dużym opóźnieniem) w związku z paraliżem urzędów. „To rodzi duże ryzyko dla dostawców. Ponadto wielu przedsiębiorców z wyprzedzeniem, często tylko w obawie o swoje perspektywy rozpoczyna postepowanie naprawcze. Jest to oczywiście korzystne dla nich, bo zwiększa szanse powodzenia restrukturyzacji, ale też niestety przenosi problem  na dostawców, którzy nie otrzymują swoich należności. Ryzyko niewypłacalności wzrosło w niemal każdej branży i w każdym regionie kraju, ale nie wszędzie w jednakowym stopniu.

„Najbardziej dotknięte wzrostem liczby niewypłacalności są województwa z północno-zachodniej Polski ze znacznym udziałem usług transportowych i turystycznych a także woj. Świętokrzyskie” – napisali analitycy EH. Bezpośrednią przyczyną skokowego wzrostu liczby niewypłacalności była oczywiście epidemia COVID-19 i związane z nią ograniczenia aktywności ekonomicznej. Stąd takich przypadków najszybciej przybywało w najbardziej przez te ograniczenia dotkniętych usługach. Na to nałożyły się jednak kwestie regulacyjne. Dla wielu firm bodźcem do ogłoszenia niewypłacalności okazała się uproszczona procedura restrukturyzacyjna dostępna na mocy Tarczy antykryzysowej 4.0. Przedsiębiorstwa mogą korzystać z tego rozwiązania od lipca, ale dużą popularnością cieszy się ono od października.

Zadłużenie turystyki

Według KRD ( Krajowego Rejestru Długów) łączna kwota zadłużenia na koniec
2020 r. wynosiła 20,4 mln PLN. Niestety w ciągu kilku pierwszych tygodni nowego roku 2021 r. powiększyła się o 0,6 mln PLN. W związku z pandemią bardzo dużo osób zrezygnowało z wydawania pieniędzy na cele turystyczne i wypoczynek, dlatego biura i agenci są winni pieniądze bankom oraz funduszom sekurytyzacyjnym. Zadłużeni najbardziej w Polsce są agencje turystyczne z Małopolski (5,5 mln PLN), drugą pozycję zajmuje Mazowsze (3,5 mln PLN), następnie Śląsk (2,2 mln PLN) oraz Pomorze (2,1 mln PLN). Szansa na odbicie się z dna były ferie oraz sezon narciarski, który jeszcze trwa. Dla wielu osób, które prowadzą swoje działalności w ten sposób ( stoki narciarskie, instruktorzy narciarstwa itp.) i jest to jedyny dochód, to najważniejszy czas w roku. Lockdown nie poprawił sytuacji, a wręcz ją pogorszył. Wszyscy przedsiębiorcy oraz agenci turystyczni czekają na sezon wakacyjny. Mają nadzieje, że sytuacja się poprawi i powoli będzie można odbudowywać swoją sytuację finansową.

Ryzyko fali bankructw i wzrostu bezrobocia do 8-9%

Dający się mocno we znaki kryzys wywołany pandemią COVID-19 do tej pory omijał rynek pracy ze względu na otrzymane przez przedsiębiorców wsparcie finansowe (tarcze antykryzysowe). Jednak, jeśli środki  pomocowe się skończą wielu firmom grozi utrata płynności finansowej, co pociągnie za sobą zwolnienia. Szansą dla przedsiębiorstw, jak podkreśla dr Anna Czarczyńska (Akademia Leona Koźmińskiego),  są pieniądze unijne oraz ruszające z wiosną prace sezonowe i inwestycje, dzięki którym gospodarka powinna wyjść na prostą.

Polska po raz pierwszy w ciągu ostatnich 30 lat zanotowała ujemny przyrost gospodarczy, który dzięki uruchomionym środkom publicznym wspierającym zatrudnienie nie wyrządził dużych szkód na rynku pracy. Pieniądze z tarcz się wyczerpują, bezrobocie od czerwca jest na poziomie 6,1%, ale badania aktywności ekonomicznej ludności wskazują, że w III kwartale liczba osób bezrobotnych wzrosła o 53 tys. (wzrost dotyczył tylko kobiet).

Przyjęta przez Sejm w grudniu tarcza 6.0 dotyczy tylko firm z około 40 branż, które najbardziej ucierpiały z powodu lockdownu (hotelarstwo, turystyka, gastronomia, rozrywka, kultura, transport). Mikro przedsiębiorcy oraz małe firmy będą mogły się ubiegać o dotację, jeśli na dzień 30 września nie mieli zawieszonej działalności.

Zmniejszona pomoc może spowodować, jak przewidują eksperci, wzrost bezrobocia do poziomu blisko 8-9%, (czyli poziomu  z przełomu 2016/2017r.).

Ważne, że jak podkreślają eksperci ALK,  polskiej gospodarce nie grozi scenariusz, który pozostał po kryzysie w 2008r. na Cyprze czy w Hiszpanii, gdzie bezrobocie sięgało 10,5% (Cypr) i 16,2% (Hiszpania). Jednak sytuacja na polskim rynku gospodarczym nie nastraja optymistycznie, ze względu na brak środków zabezpieczenia społecznego, które pozwalałaby przedsiębiorcom tworzyć miejsca pracy. Ratunkiem dla przedsiębiorstw, by uzyskały „ekonomiczną odporność”, będą na pewno środki z Funduszu Odbudowy Unii Europejskiej, dzięki którym będą mogły powstawać nowe projekty i inwestycje. 10 grudnia br. kraje unijne zawarły porozumienie w sprawie wieloletniego budżetu na lata 2021-2027 oraz Funduszu Odbudowy. Z ponad 1,8 bln euro dla Polski przypada 139 mld euro dotacji oraz 34 mld euro   w formie pożyczek. Środki te przeznaczone będą na modernizację a także wykorzystanie fali postępu technologicznego.

Przy dobrym impulsie wzrostowym gospodarki, również sektory typu rolnictwo, przetwórstwo warzyw i owoców, czy budownictwo, które dotyka bezrobocie cykliczne, powinny zacząć lepiej funkcjonować na wiosnę. Według przewidywań ekspertów, dzięki współpracy z Europejskim Obszarem Gospodarczym mikroprzedsiębiorstwa oraz małe rodzinne firmy mają szanse na przetrwanie i rozwój.