Zakłady Kania – jeszcze raz

Początek działalności Henryka Kani to rok 1990, chodź w Pszczynie nie brakuje zakładów mięsnych, przedsiębiorca postanawia spróbować. Henryk Kania to jedna osobowość prawna i dwie osoby fizyczne. Na początku chętnie sięga po różnego rodzaju wypełniacze do swoich produktów. Ambicja podbicia rynku mięsnego, która kieruje założycielem nie pozwala jednak
zbyt długo stawiać na słabą jakość, wprowadza produkty bez dodatków chemicznych. Po tej decyzji już przez cały czas swojej działalności trzyma wysoką jakość swoich produktów co z punktu ekonomicznego z pewnością jest dużo trudniejsze dla firmy. Produkcja wędlin dobrej klasy jest droższa i trudniej konkurować ceną. Tak zaczyna się czas prosperiti, ale jak w każdej ,,bajce” w 2003 roku przychodzi ciężki czas dla firmy, w którym Kania senior decyduje się oddać czy też przekazać ster swojemu synowi (również Henrykowi). Junior wprowadza swoje produkty do sieci handlowych, rezygnując ze sklepów firmowych, jednym z głównych odbiorców staje się Biedronka. Zakłady zaczynają się reklamować na różnych platformach, sponsorują drużyny piłkarskie jak również biegi masowe chcąc kojarzyć się ze zdrowym trybem życia. Następnym krokiem były przeprowadzone modernizacje posiadanych zakładów oraz przejęcia co wiązało się
ogromnymi inwestycjami. Zakłady Kania na początku 2012 wchodzą też na giełdę poprzez fuzję z IZNS Iława.
Początek problemów: koniec roku 2011 zobowiązania spółki przekraczają 80 mln zł- poza giełdą firma nie ma możliwości pożyczania, 2017 Kania junior przekazuje zarządzanie firmą profesjonalistom. Niestety zadłużenie cały czas rośnie, w końcu osiąga poziom krytyczny. Ogłoszenie wyniku finansowego za pierwszy kwartał 2019 powoduje wypowiedzenie przez Alior Bank umowy faktoringu oraz bank żąda zwrotu 88,4 mln złotych. Akcje na giełdzie lecą
w dół. Zobowiązania do spłaty to około 834 mln zł. Analiza dokumentów wykazała, że ponad 400 mln zł. firma zaangażowała w transakcje z podmiotami o niejasnej sytuacji finansowej.
Reasumując
Biznes z wielkimi dyskontami to zawsze duże ryzyko, ponieważ to dyskont dyktuje cenę i warunki, niestety stało się tak że i jedno i drugie stało się niekorzystne dla ZMK. Uzależnienie od jednego dużego odbiorcy które kiedyś pozwoliło podnieść się przedsiębiorstwu dziś prawdopodobnie doprowadziło je do klęski. W momencie, gdy ceny mięsa gwałtownie wzrosły firma nie zmieniła cen u odbiorcy, tylko znacznie zredukowała się jej marża. Taki
układ sprawia, że rośnie ryzyko produkcji poniżej opłacalności.